Kraje

Karkonosze, opowieść o górach

Posted by in Polska | 8 Comments
Karkonosze, opowieść o górach

Nie doceniamy Karkonoszy. My- wrocławianie. Chociaż, czy tylko?
Jak dla większości mieszkańców Dolnego Śląska, to nic nadzwyczajnego. Niewysokie góry, blisko domu, w sam raz na weekendowy wypad. Zawsze pod ręką, zawsze jako dobra, bezpieczna opcja. Do tego niezmiennie kojarzące się z kiczem leżących u ich stóp kurortów: Karpacza i Szklarskiej Poręby, miejsc, które pod względem frekwencji w czasie wakacji nie ustępują pola Helom, Międzyzdrojom i Zakopanem. Może właśnie dlatego, nierzadko, Karkonosze wybierane są w ostateczności. Przecież skoro góry są tam od zawsze, to za rok, za dwa, za pięć będą nadal. Błąd.

Bo Karkonosze należy potraktować nie jako dodatek do jarmarcznego klimatu budek z oscypkiem, wełnianych skarpet i gofrów z bitą śmietaną, a niezależny gwóźdź programu.

Didaskalia

To, co czyni Karkonosze niezwykłymi, to ich usytuowanie. Znajdujące się w południowo-zachodniej części kraju, na granicy z Czechami, stanowią wspólne dobro narodowe oferując zapierającą dech w piersiach przestrzeń, widoki i przyrodę, która rysuje tu codziennie wspaniały spektakl. Krajobraz zmienia się wraz z kolejnymi piętrami gór, od gęstego lasu, przez przecinane rwącymi górskimi strumieniami kamieniste zbocza, schodzące w głębokie wąwozy, przez kotły polodowcowe, aż po unikatowe piętro alpejskie poprzetykane granitowymi skałkami.
Zapach kosodrzewiny o zmierzchu zbija z nóg, malowniczy zachód słońca dopełnia całości dzieła.

Szrenica-14

Szrenica- samotna bohaterka

Ponad pasmem gór widocznych na horyzoncie, na wysokości 1362 m n.p.m. króluje Szrenica, najwyższy szczyt zachodniej części Sudetów.

Stoi dumnie, dzień i noc omiatana silnymi wiatrami. Jej szczelny kamienisty kołnierz zmienia kolory wraz ze zmianą pór roku. Oprószone bielą zimowego szronu głazy, gdy tylko stopnieją śniegi, mienią się zielonkawymi porostami. Z góry roztacza się przepiękna panorama Kotliny Jeleniogórskiej i pasma Izerów.
Mimo, że wejście na Szrenicę nie wymaga niezwykłej kondycji, końcowe podejście może dać w kość, dlatego jako alternatywę wybrać można wjazd wyciągiem krzesełkowym.

Szrenica-57

Wyciag

Czeskie schroniska – bohaterowie drugiego planu

Nie sposób uznać trekingu w Karkonoszach za kompletny bez zejścia na czeską stronę. Dobrze utrzymane i oznaczone szlaki wiją się w stronę kilku przygranicznych czeskich schronisk. Najbliżej Szrenicy położona jest Vosecka Bouda. Niewielkie, drewniane schronisko oferujące nocleg, ciepłe jedzenie i oczywiście zimne, lane czeskie piwo. Wizyta w tym mijescu to nadłożenie raptem 1km z Głównego Szlaku Sudeckiego schodzącego z Szrenicy. Warto zrobić sobie tu krótki postój na smażony ser i butelkę Rohozca.

Stąd opcjonalnie wybrać można się czeską stroną w kierunku Labskiej Boudy, którą ciężko nazwać tylko schroniskiem. To najprawdziwszy hotel pośrodku niczego. Wyrastający na zboczu, w miejscu w którym swój bieg rozpoczyna Łaba. Budynek z lat 70-tych nie utracił wiele ze swojego pierwotnego charakteru. Okropny, szary żelbet tylko w niektórych miejscach zakryty jest drewnem. Funkcjonuje tu za to restauracja serwująca domową, czeską kuchnię oraz lokalne piwo o wdzięcznej nazwie i wymownym logo- Parochac, warzone w jednym z pobliskich schronisk.
Po misce ciepłego gulaszu z knedlikiem można ruszać dalej. Do Martinovki, na szklanicę zimnego Krakonosza.

Śnieżne Kotły – spektakl w jednym akcie

Wspinając się szlakiem po kamiennym rumowisku w końcu docieramy do celu- do Śnieżnych Kotłów. Stąd wszystko jest w zasięgu wzroku: droga pod Łabski Szczyt, szlak na Wielki Szyszak, z przodu Polska, z tyłu Czechy.
Pionowe skarpy skalne budzą respekt, a cieniutki łańcuch oddzielający ścieżkę od przepaści nie daje poczucia bezpieczeństwa. Niebo szybko robi się szare. Pogoda zmienia się dość gwałtownie i to, co chwilę temu było jeszcze oświetlone słońcem, po kilku minutach zaczyna tonąć w gęstych chmurach. Nadciąga burza. Chmury kotłują się coraz bardziej i coraz szybciej zalewają cały widok gęstym mlekiem. Mały Śnieżny Kocioł, Wielki Śnieżny Kocioł i Śnieżne Stawki giną jak we mgle. Krople deszczu są coraz większe. Dobrze, że obok stoi telewizyjna stacja przekaźnikowa, jest się gdzie schować. Przymusowa przerwa trwa długo, ale na szczęście po burzy zawsze przychodzi słońce. Jest też pretekst, żeby wrócić tu następnego dnia.

Szrenica-55

Szrenica-35

Legendy Ducha Gór

W Karkonoszach czuć obecność Ducha Gór- Liczyrzepy, który według legend odpowiedzialny jest za powstanie licznych swoistych formacji skalnych, takich jak Trzy Świnki.
Dawno temu Liczyrzepa, żeby być bliżej ludzi, zszedł z gór i postanowił Zatrudnił się jako świniopas u bardzo skąpego gospodarza. Wykonywał swoją pracę bardzo dokładnie, jednak nie otrzymywał obiecanej zapłaty. Gdy Liczyrzepa postanowił pożegnać się ze nieuczciwym gospodarzem, ten wpadł na przebiegły pomysł. Wymyślił, że w nocy ukryje w górach trzy ze swoich świń, a rano o kradzież oskarży Liczyrzepę. Na mocy umowy którą wcześniej zawarli Liczyrzepa musiałby pracować dla niego jeszcze przez wiele lat, żeby odpracować kradzież. Faktycznie rano okazało się, że brakuje trzech świnek, a Liczyrzepa zarzucił gospodarza na plecy i ruszył w góry, żeby je odnaleźć. Nie zajęło mu to wiele czasu. Gdy tylko znalazł zguby pod Szrenicą, wyszeptał magiczne zaklęcie i świnki zaczęły rosnąć. Rosły i rosły, aż stały się większe niż Liczyrzepa i gospodarz, wyższe nić drzewa wokoło, aż w końcu pękły zamieniając się w kamienie. Do dziś stoją pod Szrenicą przypominając tę legendę.
Podobnych głazów jest tu więcej, tak samo jak karkonoskich opowieści.

A jeśli jeszcze nie jesteś pewien, czy warto planować kolejny weekendowy wypad właśnie w Karkonosze, obejrzyj naszą galerię zdjęć!

8 Comments

  1. nieśmigielska
    1 wrzesień 2016

    ha, też się chowałam pod dachem wieży przekaźnikowej przed ulewą, piona!
    i pamiętam swój pierwszy raz w karkonoszach, już chwilę po studiach, byłam oczarowana, nie wiedziałam zupełnie że mamy w polsce takie fajne góry. myślalam, że są tatry, a potem długo, długo nic.

    Reply
    • Jo Gasieniec
      5 wrzesień 2016

      niesmigielska.com, piona! Idealne miejsce, żeby przeczekać deszcze i wiatry! Widzisz, ja miałam podobnie z Tatrami, całe życie jeździłam z rodzicami w Beskidy, jak zobaczyłam Tatry, zbierałam szczenę z wydeptanego bruku Krupówek, dzierżąc w ręce obgryziony do połowy oscypek. Ale to było laaata temu 😉

      Reply
  2. Travelling Milady
    4 sierpień 2016

    Jak dobrze, kiedy ktoś inny rzuci światło na bliskie rejony i świeżym spojrzeniem rozbudzi na nowo namiętność do tego co zdążyło spowszednieć.

    Reply
    • Jo Gasieniec
      7 sierpień 2016

      Jak ładnie to ujęłaś! :)

      Reply
  3. Iri Sunshine
    3 sierpień 2016

    Tak to już jest, że swojego nie znamy, a cudze chwalimy… A później jedziemy w takie miejsce i szczęka nam opada;)
    Piękne zdjęcia!

    Reply
    • Jo Gasieniec
      4 sierpień 2016

      Dzięki Iri Sunshine! Trochę tak faktycznie jest, zachwycamy się egzotyką na drugim końcu świata, a zapominamy o tym, że wcale nie trzeba jechać daleko, żeby zobaczyć coś pięknego 😉 A wcale nie trzeba wielkich planów, wielkich oszczędności i wielkich wypraw, żeby doświadczyć czegoś wspaniałego :)

      Reply
  4. Ibazela
    3 sierpień 2016

    Trochę wstyd i ciężko mi w to uwierzyć, ale jeszcze w Karkonoszach nie byłam. Podobnie na Jurę Krakowsk -Częstochowską też mi wciąż za daleko :(

    Reply
    • Jo Gasieniec
      4 sierpień 2016

      Ibazela, ależ Ty będziesz miała nadrabiania, jak już w końcu przyjedziesz do Polski 😉

      Reply

Komentuj