Kraje

Nowa Zelandia: spanie w samochodzie – krótki poradnik cz. 2

Nowa Zelandia: spanie w samochodzie – krótki poradnik cz. 2

Kuchnia na czterech kółkach

W zasadzie wszystko zależy od zasobności portfela, ale załóżmy, że oszczędzamy i staramy się nie wydawać za dużo. W takiej sytuacji najlepiej uzbroić się w kuchenkę gazową i podstawowe przybory do gotowania. Prostą kuchenkę gazową kupiliśmy w The Warehouse za $19. Garnki, patelnie, talerze, noże, łyżki, widelce, kubki etc. można kupić za grosze w sklepie typu Salvation Army, Red Cross czy Opp Shop. Za wszystko, czego potrzebowaliśmy, zapłaciliśmy $2. Naprawdę.

Większe zakupy warto zrobić przed opuszczeniem dużego miasta w Pack’n’Save albo New World ze względu na niższe ceny. W kuchni na czterech kółkach polecamy makarony, kasze, ryż, gotowe sosy w słoikach czy konserwach, wafle ryżowe, ciastka, czekoladę, hummus, pasztety, twarożki, dżemy, masło orzechowe i pieczywo według uznania. Dużo potrafią też znieść marchewki, banany i jabłka 😉 Ser żółty w kostce, wbrew pozorom, też dużo przetrwa poza lodówką.

Do supermarketów warto przyjść w ostatniej godzinie otwarcia. Jest spora szansa, że wtedy trafi się na przecenione ciepłe jedzenie czy gotowe kanapki albo pieczywo.

Wino czy piwo też lepiej uzupełnić w dużym sklepie. Przy konsumpcji kierowca powinien tylko pamiętać, że od grudnia 2014 roku limit alkoholu we krwi został w Nowej Zelandii obniżony o połowę.

W czasie pierwszych zakupów warto kupić kilka butelek wody mineralnej (około $1 za 1.5l). Butelki będzie można później uzupełnić na kempingu (jeśli jest woda pitna) albo w knajpie czy kawiarni.

Czasem bywa tak, że nie chce się gotować i wtedy można wybrać się do baru typu take away. Są one w najmniejszych nawet miasteczkach. Jeśli takiego brak lub jest już nieczynny, można iść do knajpy czy restauracji i poprosić o menu take away. Większość lokali dysponuje takim menu, a ceny w nim potrafią być kilka razy niższe, niż w zwykłym.

Mocy przybywaj!

Pewnie zastanawiacie się w jaki sposób naładować laptopa, aparat czy telefon, kiedy śpi się w samochodzie. Z tym ostatnim problem jest najmniejszy, bo można kupić ładowarkę samochodową w sklepie typu „wszystko za $5”. Z aparatem i komputerem jest trochę trudniej, bo na ładowanie trzeba się gdzieś zatrzymać. Dobrym pomysłem jest kawiarnia. Często gniazdka są też w centrach i-SITE. Wiele małych miasteczek ma też swoje biblioteki, w których znajdują się stanowiska do pracy na laptopie, przy których umieszczone są gniazdka. Dobrze mieć ze sobą adapter, który pozwoli na podłączenie kilku sprzętów równocześnie.

Jeśli potrzebujemy ładować sprzęt w drodze, trzeba zaopatrzyć się w inwerter, czyli w skrócie urządzenie, które zamieni samochodowe 12V na 220V i umożliwi podłączenie komputerowej ładowarki. Niektóre wypożyczalnie samochodów oferują takie urządzenie za dodatkową opłatą.

Kontakt ze światem – INTERNET

Nie podlega żadnym wątpliwościom, że każdy potrzebuje dostępu do internetu. Rzecz prozaiczna, a jednak potrzebna. Dobrym rozwiązaniem, żeby zapewnić sobie dostęp do sieci jest zaopatrzenie się w kartę SIM od jednego z operatorów. Kwestię telefonu poruszaliśmy już we wpisie o pierwszych krokach w Nowej Zelandii.

Pakiet danych w telefonie nie sprawdzi się jednak, kiedy potrzebujemy wrzucić zdjęcia na bloga czy porozmawiać z rodziną albo przyjaciółmi na Skype. Są jednak inne opcje, darmowe. Najprostsza z nich to wizyta w lokalnej bibliotece. Praktycznie każda z nich oferuje darmowe WiFi, chociaż często jest ono ograniczone do 30 albo 60 minut, ale lepsze to, niż nic. Niektóre biblioteki mają wydzielone specjalne zamykane pomieszczenia, przeznaczone do rozmowy przez Skype. Prócz tego można poszukać kawiarni czy knajpy z WiFi, w której przy okazji podładujemy sprzęt, albo skierować się do McDonalda czy innego Burger Kinga, gdzie dostęp do internetu nie ma ograniczeń czasowych. Czasem też centra i-SITE oferują dostęp przez WiFi.

Można jeszcze skorzystać z trwającej aktualnie promocji operatora Telecom, który w wielu miejscach w Nowej Zelandii ma swoje hot spoty. Łącząc się z siecią Telecom WiFi i uzupełniając prosty formularz rejestracyjny, zyskujemy darmowy dostęp do internetu na tydzień. Jedynym ograniczeniem jest limit transferu danych – 1GB dziennie. Do rejestracji potrzebny jest nowozelandzki numer telefonu, na który otrzymamy smsem hasło.

Free-wifi

No to w drogę!

To w zasadzie tyle. Mam nadzieję, że zebrane tutaj informacje ułatwią wam niezapomnianą podróż po Nowej Zelandii i pozwolą przychylniej spojrzeć na zamianę samochodu w tymczasowy dom. Jeśli macie pytania, zapraszamy do kontaktu. Do zobaczenia w drodze!

Przeczytaj też:

SPANIE W SAMOCHODZIE CZ. 1

8 Comments

  1. janusz
    16 marzec 2024

    n. zelandia: 90% kraju nie ma zasiegu. zasieg tylko w miastach i
    na glównych drogach. czasem trzeba przejechac 100 km zeby miec zasieg.
    leje. nie mozna WOGÓLE wysiadac z auta bo meszki. zawsze i wszedzie.
    leje. nazi department of tourism zabrania wszystkiego, wszedzie. spanie
    na dziko to bullshit – albo masa niemców, albo o 6tej rano przychodzi
    nazi i daje mandat. leje. depresja. kilo baraniny w sklepie 40 dolarów.
    surowej. gotowej do jedzenia nie ma. kilo czeresni 40 dolarów. leje.
    benzyna w cenie europy, dwa razy wiecej niz w australii. 4 razy wiecej
    niz US. leje. meszki. cale fjordy nie maja dróg, sa niedostepne. meszki.
    leje. komary i baki w arktyce to zero w porównaniu do meszek. leje.
    zeby znalezc miejsce na noc, trzeba pojezdzic ze 2-3 godziny, wszedzie
    ploty i zakazy. wszedzie!!!!! aplikacje z miejscami do spania wysylyja
    wzystkich niemców na malutkie parkingi na 5 aut, stoi sie drzwi w drzwi,
    jak przed supermarketem. jak sie stanie z boku, to mandat. leje.
    meszki. nie mozna zagotowac wody bo meszki. i leje. trzeba przeskakiwac
    wyspe z poludnia na pólnoc, albo wschód zachód zeby nie lalo. n.z.
    jablka po 5 dolarów za kilo. te same jablka wszedzie indziej na swiecie
    po 1.50 dolara. aftershave za 50 dolarów w normalnym swiecie tam
    kosztuje 180.

    wszystkie mosty sa na jedno auto, poza Auckland. miasteczka wygladaja
    tak: bank, china takeout, empty store, second hand ze starymi
    smieciami, empty store, china takeout, second hand, bank and so on –
    kompletny upadek i depresja. pierwszy raz w zyciu kupowalem w second
    handzie. wejscie na gorace kapiele 100 dolarów. dwa razy psychopaci
    zagrazali mojemu zyciu (wyspa pólnocna, srodek-wschód), jeden z
    shotgunem. policja to ignoruje.

    co by tu jeszcze? jest pare dobrych rzeczy, wymieniam zle, bo NIKT
    tego nie mówi. bardzo latwo zarejestrowac auto, ubezpieczenia
    nieobowiazkowe i tanie. przeglad co 6 miesiecy. w morzu sie nikt nie
    kapie, poza surferami, zimno, prady. meszki doprowadzaja do obledu.nie
    ma na nie sposobu. wszedzie mlodociane adolfki. tysiacami. supermarkety,
    maja ich 3, sa tak zle,ze nie ma co jesc. marzy sie o powrocie do
    swiata i normalnym jedzeniu. ogólnie marzy sie o normalnym swiecie, caly
    czas odlicza dni do wyjazdu . w goracych wodach maja amebe co wchodzi
    do mózgu. no chyba ze sie zaplaci 100 dolarów za wstep, to mówia ze nie
    ma ameby

    Reply
  2. janusz
    23 lipiec 2023

    sprzedaz auta w n. zeelandii – moze nie byc slodko:

    konczylem wakacje w n.z w marcu, czyli ichniej jesieni, w
    christchurch. oczywiscie chcialem sprzedac auto, kupione tanio i raczej
    parchate. kupione z zalozeniem, ze oddam je na zlom. za zlomy placa
    roznie, ale max. okolo 300 nzd, w duzych miastach. na dlugo przed
    momentem pozbycia sie auta szukalem wszelkich mozliwych sposobow
    sprzedazy. i klientow. miejscowi sa kompletnie dolujacy, na ogloszenie –
    auto na sprzedaz – zawsze odpowiadaja pytaniem czy auto jest wciaz na
    sprzedaz, a po odpowiedzi potwierdzajacej milkna. wszyscy. takie
    zboczenie narodowe. jedna niemka w swoim ogloszeniu napisala: tak, auto
    jest na sprzedaz, tak, auto jest na sprzedaz. na pewno wciaz dostawala
    pytanie, czy auto jest na sprzedaz. w miedzyczasie sprzedalem kola, na
    ktorych byly dobre opony, zamieniajac sie na lyse. probowalem sprzedac
    akumulator, jako ze mialem drugi, slaby, ktory juz nie chcial krecic po
    nocy z przymrozkami. ten slaby wystarczyl, zeby dojechac na zlom.
    zapomnialem, ze mam dobry bagaznik dachowy, i ze moge go sprzedac – do
    dzis sie pukam po glowie. tak wiec sprzedawalem co sie dalo po kawalku.
    oczywiscie przy okazji sprzedazy wszelkiego sprzetu kampingowego i
    wszystkiego, co bylo sprzedajne. a w n.z., krolestwie shit,u, wszystko
    jest. w christchurch pojechalem na auto gielde dla backpackersow. po
    lecie, czyli na koniec sezonu, bylo tam kilkanascie vanow, wartych
    miedzy 6 a 15 tys. nzd. i nic innego. I ZERO KUPUJACYCH!!! zero.
    mniemniaszki, co to wylozyli taka kase na swoje autka, plakali, ze
    latwiej sprzedac auto na antarktydzie. a czego sie spodziewali kupujac
    auto? naiwne dzieci? nawet nie bylo tam sępow i naciagaczy, placacych po
    500 dolarow za auto. jest ich w tym kraju mnostwo, mnie tez podchodzili
    z tak kosmicznymi propozycjami, ze ja bym nigdy takiego oszustwa nie
    wymyslil. np. : zostaw mi auto i upowaznij do sprzedazy, a jak go
    sprzedam, to ci wysle kase gdziekolwiek w swiecie. i kilka innych, co
    juz nawet wole nie pamietac.

    konczac wakacje, chcialoby sie pozbyc auta w przeddzien wylotu. a to
    jest nieosiagalne, jesli chce sie sprzedac. jak sie sprzeda wczesniej,
    to trzeba , przez nie wiadomo ile dni, spac w hostelu. ( w ch.ch. noc w
    hostelu dochodzila do 100 nzd., w izbie zbiorczej troche taniej) wiec
    sie trzeba kisic w miescie, nie wiadomo po co, w syfie, tracic czas i
    pieniadze. bez sensu. a jak sie nie sprzeda? porzucic na parkingu przed
    lotniskiem? niektorzy to proponowali. ale 15 tys. nzd szlag trafia. tez
    bez sensu.

    dalem za swojego parszka 850 dollar, troche w nim musialem dlubac,
    przywiozlem sobie podstawowe narzedzia. musialem zmienic opony, bo
    zdarlem na szutrach do drutow. oczywiscie ze zlomu. tak ze dolozylem
    pare stow na rozne czesci. na zlom oddalem go za 300, za kola wzialem
    150. spalem w nim do ostatniej chwili, ze zlomu pojechalem prosto na
    lotnisko. ogolnie, nie wydalem na spanie ani jednego centa przez kilka
    miesiecy. oczywiscie wydalem na benzyne, bo zeby znalezc miejsce na noc,
    czasem trzeba bylo duuuuzo sie najezdzic.

    a adolfki z gieldy dla backpackers? nie mam pojecia, ale ich zalamane
    miny i wyparowana buta byly slodkie. tudziez ich glupota, bezdenny brak
    wyobrazni. das ist keine deutschland, madchen. angielski swiat nie
    dziala po niemiecku, a autka do oszustow po 5 stów! albo zostawione
    przed lotniskiem….

    Reply
  3. kingdom rush truco
    6 luty 2015

    Tobago is perfectly a part of this satellite that’s regarded due
    to the very earliest-fee headstone. It’s not a secret
    that purchasing share in the stock market is really a risky business.
    So, just with some nominal monthly fee, the organizations handover all their essential
    IT operations parts like; backup, updates, security
    practices to their cloud provider.

    Reply
  4. triches clash of lords 2
    4 luty 2015

    Prior to shopping online, it is important that you check your computer to see if its antivirus software
    is updated. And, never, ever wait until your customer leaves or threatens to leave and then offer them the world
    to stay. Articles of information need to be built
    around keywords in order to bring in the free traffic from the search engines.

    Reply
  5. marketland trucco
    3 luty 2015

    99% of these websites are offering out dated and
    old software written in Java. When discovered, just
    about every golden egg shows the particular purpose, too.
    We have preventive measures in place to assure
    that problems that arise frequently are kept in check.

    Reply
  6. Klaja
    30 styczeń 2015

    W Nowej Zelandii, zamiast samochodu, można spokojnie wybrać kampera lub przyczepę kempingową. Będzie zdecydowanie wygodniej :)

    Reply
    • Pchła
      1 luty 2015

      Będzie bez porównania i bez dyskusji wygodniej! :) Niestety nie jest to już opcja niskobudżetowa, jak ta o której piszemy :( Za to kamper w NZ lub Australii jest zdecydowanie na naszej liście! :) Pozdrawiamy 😉

      Reply
    • wedzio
      22 październik 2023

      camperem sie ciężko jeżdzi, manewruje, cofa, parkuje
      nie można swobodnie wjezdzac wszedzie jak autem
      duzo pali
      PRZETO wiele miejsc sie pomija, odpuszcza – to istotne ograniczenie swobody

      z daleka widac, ze turysta
      podbudowuje pychę i ego, zatem wpływa na mózg, robi z niektórych nadęte, głupie małpy
      jest drogi, więc ryzyko dużej straty w przypadku uszkodzenia, czy jakby się stoczył do rzeki na przykład

      Reply

Komentuj