Czym podróżować po Nowej Zelandii?
Przed wami trzecia część „poradnika emigranta”. Tym razem postaramy się opowiedzieć możliwie najbardziej szczegółowo o dostępnych opcjach podróżowania po Nowej Zelandii.
Pociągiem
Mało popularny i bardzo drogi, do tego sieć połączeń kolejowych jest słabo rozwinięta. Popularne za to są trasy historyczne i typowo turystyczne. Widoki na pewno rekompensują cenę w pewnym stopniu, ale w ramach zwykłego przemieszczania się autobus dalej brzmi rozsądniej. Po więcej informacji można zajrzeć na Seat61: Train Travel in New Zealand
Autobusem
Opcja znacznie lepsza, niż pociąg, choćby ze względu na cenę. Dwóch największych przewoźników w NZ to InterCity i NakedBus. Obie firmy oferują bilety już od $1 oraz tak zwany BusPass, czyli otwarty bilet autobusowy, na którym można podróżować po całej Nowej Zelandii. Szczegóły na stronach internetowych przewoźników.
Samolotem
Krajowe połączenia w Nowej Zelandii nie są drogie. Można dzięki nim szybko dostać się na miejsce, ale w międzyczasie nie zobaczy się nic, a przecież w takim kraju, jak NZ chodzi właśnie o widoki. Lepiej więc wybrać podróż lądem. Jeśli jednak mamy już „zaliczoną” większość tras lądowych i prom między wyspami albo brak nam czasu – można z powodzeniem kupić bilet nawet na następny dzień i często będzie w zupełnie normalnej cenie. Rezerwacje z wyprzedzeniem oczywiście wskazane. Konkurencja na rynku jest mała, ale bilety np. z Auckland do Christchurch można upolować już nawet za 30 dolarów. Najlepsze ceny na krajowe połączenia oferuje Jetstar oraz Air New Zealand na specjalnej stronie z promocjami: Grab A Seat.
Promem
Naszym zdaniem żadna podróż do Nowej Zelandii nie jest kompletna bez przeprawy promowej między Południową, a Północną Wyspą. Licząca prawie 100km trasa prowadząca przez cieśninę Cooka, zajmuje 3 i pół godziny. Nie jest jednak nudno – przy dobrej pogodzie cały czas można spędzić na górnym pokładzie wypatrując skaczących wokół promu delfinów, a widok, zwłaszcza w okolicy Południowej Wyspy, zapiera dech w piersiach. Zdecydowanie warto znaleźć czas na przeprawę promową, choćby dla samych widoków. Linie żeglugowe obsługujące rejsy po cieśninie Cooka to Interislander i BlueBridge. Widok z promu można zobaczyć w galerii zdjęć w naszym wpisie: Reaktywacja!
Samochodem
Zdecydowanie najlepsza opcja w Nowej Zelandii. Dzięki własnemu środkowi transportu zyskujemy dach nad głową i niezależność. Możemy zobaczyć miejsca, w które nie ma szans dotrzeć publicznym transportem, a przy okazji zaoszczędzić na noclegu. Do dyspozycji są trzy opcje:
a) własny samochód
b) pożyczony samochód
C) relokacja
Pierwsza opcja została już szeroko opisana w drugiej części „poradnika emigranta” i tam można znaleźć wszelkie informacje.
Druga opcja jest dobra, jeśli chcemy podróżować krótko – nie wydamy wtedy fortuny na sam wynajem. Wypożyczalni w Nowej Zelandii jest mnóstwo, a ceny zaczynają się już od $20 za dobę. Trzeba tylko odpowiedzieć sobie na jedno podstawowe pytanie: potrzebujemy campera czy zwykły samochód? Dobrych cen można zacząć szukać na stronach takich wypożyczalni, jak np. Apex, Jucy, Thrifty, czy SpaceShips. Jeśli chcemy coś dużego (t.zw. Motorhome), można zacząć od: Apollo i Maui.
Trzecia opcja, czyli relokacja, cieszy się sporym powodzeniem wśród osób podróżujących po Nowej Zelandii. W skrócie polega to na tym, że dana wypożyczalnia, która potrzebuje przemieścić swoje samochody między oddziałami, wynajmuje je za bezcen chętnym do przemieszczenia osobom. Zazwyczaj płaci się symbolicznego dolara za dzień takiego wynajmu. Na przejechanie z punktu A do B mamy jednak ograniczoną ilość czasu i często ograniczoną ilość kilometrów – nie ma więc co liczyć na to, że pierwszego dnia zrobi się 1000km, a później będzie można jeździć i zwiedzać bez dopłacania. Wszystko ponad określone w ofercie ilości jest ekstra płatne. Czas na relokację jest wyliczony tak, że wystarczy go akurat na dojechanie na miejsce i może zostanie jakaś nadwyżka. Dalej jest to jednak dobra opcja. Często można bowiem dopłacić preferencyjną stawkę za dodatkowe dni czy kilometry i cieszyć się komfortem, jaki daje posiadanie samochodu. Przed decyzją o relokacji samochodu należy sprawdzić czy oferta zawiera ubezpieczenie (w jakim zakresie), czy dostajemy jakieś paliwo i ile, czy i jakie są kary jeśli nie dojedziemy na czas do miejsca docelowego oraz czy dostajemy bilet na prom i jeśli tak, to dla ilu pasażerów (zazwyczaj 1 – kierowca). Ofert można zacząć szukać na podanych wyżej stronach, np. Jucy albo Thrifty.
Autostopem
Bardzo popularny w Nowej Zelandii. Autostopem można dotrzeć praktycznie wszędzie, nawet tam, gdzie nie dojeżdża autobus. Łatwość podróżowania autostopem wynika chyba głównie z tego, że wiele samochodów na drogach, to samochody pożyczone przez lub należące do innych podróżników. Oni też kiedyś potrzebowali czyjejś pomocy, lub jeszcze przyjdzie czas, że będą jej potrzebować. Chętnie więc pomagają innym i zabierają ich ze sobą. My też korzystaliśmy z uprzejmości innych i zdarzyło nam się zabrać autostopowiczów własnym samochodem. Opcja warta uwagi i godna polecenia.
Przeczytaj też:
Samochód w Nowej Zelandii – Jak kupić i sprzedać?
oraz
1 Comment
janusz
3 listopad 202095% kraju nie ma zasiegu. zasieg tylko w miastach i na glównych drogach. czasem trzeba przejechac 100 km zeby miec zasieg. leje. nie mozna wogóle wysiadac z auta bo meszki. zawsze i wszedzie. leje. nazi department of tourism zabrania wszystkiego, wszedzie. spanie na dziko to bullshit – albo masa niemców, albo o 6tej rano przychodzi nazi i daje mandat. leje. depresja. kilo baraniny w sklepie 40 dolarów. surowej. gotowej do jedzenia nie ma. kilo czeresni 40 dolarów. leje. benzyna w cenie europy, dwa razy wiecej niz w australii. 4 razy wiecej niz US. leje. meszki. cale fjordy nie maja dróg, sa niedostepne. meszki. leje. komary i baki w arktyce to zero w porównaniu do meszek. leje. zeby znalezc miejsce na noc, trzeba pojezdzic ze 2-3 godziny, wszedzie ploty i zakazy. wszedzie!!!!! aplikacje z miejscami do spania wysylyja wzystkich niemców na malutkie parkingi na 5 aut, stoi sie drzwi w drzwi, jak przed supermarketem. jak sie stanie z boku, to mandat. leje. meszki. nie mozna zagotowac wody bo meszki. i leje. trzeba przeskakiwac wyspe z poludnia na pólnoc, albo wschód zachód zeby nie lalo. n.z. jablka po 5 dolarów za kilo. te same jablka wszedzie indziej na swiecie po 1.50 dolara. aftershave za 50 dolarów w normalnym swiecie tam kosztuje 180.
wszystkie mosty sa na jedno auto, poza Auckland. miasteczka wygladaja tak: bank, china takeout, empty store, second hand ze starymi smieciami, empty store, china takeout, second hand, bank and so on – kompletny upadek i depresja. pierwszy raz w zyciu kupowalem w second handzie. wejscie na gorace kapiele 100 dolarów. dwa razy psychopaci zagrazali mojemu zyciu (wyspa pólnocna, srodek-wschód), jeden z shotgunem. policja to ignoruje.
co by tu jeszcze? jest pare dobrych rzeczy, wymieniam zle, bo NIKT tego nie mówi. bardzo latwo zarejestrowac auto, ubezpieczenia nieobowiazkowe i tanie. przeglad co 6 miesiecy. w morzu sie nikt nie kapie, poza surferami, zimno, prady. meszki doprowadzaja do obledu.nie ma na nie sposobu. wszedzie mlodociane