Czas start!
Już czas. Fajnie było planować, załatwiać i myśleć o tym, co będzie kiedyś, ale jak to „kiedyś” zamieniło się w „dziś”, przyszedł czas na zmierzenie się z obawami. Plecaki spakowane, możemy ruszać. Minęły trzy lata od kiedy pierwszy raz pomyśleliśmy o podróży. Trzy lata marzeń i planowania, wyrzeczeń i oszczędzania. Już za chwilę opuścimy Wrocław i nie mamy pojęcia, kiedy znowu go zobaczymy. Uczucia radości i podniecenia mieszają się z niepewnością i niepokojem. Nie do końca dociera do nas, że wyjeżdżamy na tak długo, tak daleko i że to JUŻ. Przecież dopiero co jeździliśmy palcem po mapie i snuliśmy wizje podróży podczas leniwych zimowych wieczorów, a tu już trzeba zamknąć za sobą drzwi i ruszyć do przodu, bez oglądania się za siebie… Znacie to uczucie ściśniętego żołądka, szybciej bijącego serca i totalnego rozkojarzenia? Uczucie, które dopada was przed ważnym egzaminem, na który się średnio przygotowaliście? Właśnie z takim uczuciem teraz walczymy. Musimy w końcu zrobić ten pierwszy krok, wyjść z domu z plecakiem na plecach i zacząć spełniać marzenia. Komu w drogę, temu czas!
Zgodnie z obietnicą, poniżej zamieszczamy listę naszego ekwipunku.
Olo – ciuchy:
2x krótkie spodnie, 1x długie spodnie, 1x stare dresy (do transsybira, później wyrzucę), 2x koszula z krótkim rękawem, 2x t-shirt (z czego jeden z naszym logo), 4x gacie, 4x skarpetki (więcej nie ma sensu, trzeba prać i tyle), 1x podkoszulek (który bez żalu wyrzucę), 1x ciepła bluza z kapturem, 1x koszula z długim rękawem, 1x kurtka (taka cienka, outdoorowa, którą łatwo zwinąć), 2x cienka koszulka z długim rękawem. Czapka, rękawiczki, arafatka jako szalik.
Olo – kosmetyki:
Żel pod prysznic (taki 2 w 1, czyli z szamponem), krem do golenia, maszynki jednorazówki sztuk 3, dezodorant, woda po goleniu, mały krem do twarzy, pasta do zębów i szczoteczka + płyn do płukania.
Olo – reszta:
Śpiwór – ciepły, z myślą o spaniu w samochodzie w Nowej Zelandii, lub dogrzewaniu się po drodze teraz w październiku, zanim dotrzemy do Bangkoku. Zmarzluchy jesteśmy i tyle 😉 Pchła zwłaszcza.
Netbook 10″ + zasilacz, aparat-pstrykawka do prostych zdjęć na szybko, dysk zewnętrzny 1TB, smartfon z ładowarką. Udało się tak skompletować sprzęt, że ładowarka od smartfona naładuje też aparat, a kabel USB od tej ładowarki pasuje nawet do dysku.
Spork („łyżkowidelec”) i kubek termiczny – na herbatkę, zupki chińskie i inne przysmaki w pociągu. Znak 4ever Moments, okulary przeciwsłoneczne, ręcznik szybkoschnący, książka do pociągu (kupiona za kilka zł, żeby nie było jej później żal), małą teczka z papierami – rezerwacje kolejowe i hostelowe, etc. Buty typu trampki + japonki. Uniwersalny adapter do ładowarek.
Pchła – ciuchy:
długie spodnie x2 (w tym jedne cienkie lniane), szorty x2, bikini x1, t-shirt x3, top x3, koszulka i gacie do spania, skarpetki x6, legginsy x2, pashmina x1, koszula z długim rękawem x1, koszula z krótkim rękawem x2, sukienka x1, bluza x2, czapka, rękawiczki, 2x koszulka z długim rękawem, kurtka.
Pchła – kosmetyki:
żel pod prysznic – mały, szampon, krem i żel do twarzy, krem do rąk, płyn micelarny, szczoteczka do zębów, krem do opalania SPF10, nić dentystyczna, dezodorant, perfumy, zestaw do paznokci
Pchła – reszta:
mini zestaw do szycia, netbook z ładowarką, lustrzanka + 2 obiektywy, smartfon z ładowarką, spork, kubek termiczny, książka do transsybira, okulary przeciwsłoneczne, śpiwór, ręcznik szybkoschnący, sandały, buty sportowe
Należy się kilka słów wyjaśnienia. Nie pakowaliśmy się ultra minimalistycznie, można zabrać mniej. Czytaliśmy sporo o parach podróżników, które brały dezodorant na pół, mydło zamiast żelu czy spodnie z odpinanymi nogawkami i pakowali się do plecaka 40-50l. My tak nie chcemy i mamy znacznie większe plecaki, co nie znaczy, że są całe zapchane. Zostało w nich sporo miejsca np. na zakupy spożywcze przed koleją transsyberyjską. Łatwiej będzie wrzucić wszystko do plecaków, niż chodzić z siatami w rękach. Mamy też małe plecaki m.in. na netbooka czy aparat. Czapki „szalika” i rękawiczek nie chcieliśmy brać, ale szybkie ochłodzenie wymusiło to na nas We Wrocławiu już teraz mamy rano 3 stopnie, a na wschodzie będzie tylko zimniej. Poza tym taniej zabrać je ze sobą, niż płacić za leki jak się przeziębimy. Boleśnie się o tym przekonałem w ciągu kilku ostatnich dni – właśnie kończę leczyć zatoki i gardło, dopadło mnie tuż przed wyjazdem, eh…
Oczywiście zabieramy też małą apteczkę z podstawowymi lekami plus antybiotyk na wszelki wypadek. Jeśli kogoś interesuje, co dokładnie się znajduje w naszej apteczce, prosimy o kontakt i opiszemy ją ze szczegółami.
Mój plecak waży 12kg, Pchły 13kg. Do tego drobiazgi w małych plecakach. To całkiem nieźle w porównaniu z wyjazdem na festiwale w czerwcu, kiedy np. mój plecak ważył 20kg No ale to było zupełnie inaczej, inne ciuchy się brało i znacznie więcej, bo nie było czasu prać…
To tyle. Jesteśmy spakowani i gotowi wyjść na przeciw wielkiej przygodzie. Następny przystanek – Lwów!
4 Comments
olo
28 maj 2015pytanie techniczne odnosnie adaptera do ladowarek: duzo z niego korzystacie w podrozy? zastanawiam sie nad takim:
http://www.skross.com.pl/skross-uniwersalny-adapter-podrozny-pro/
pozdrawiam!
Pchła
29 maj 2015Dużo korzystamy, w NZ i AUS bez tego ani rusz, ale też w Azji się zdarzało. Mamy zwykły uniwersalny adapter z TESCO za jakieś 10-15 zł i działa (oby jak najdłużej). Z doświadczenia podpowiem jeszcze, zabierz „złodziejkę”, można wtedy podłączyć więcej, niż jedną rzecz na raz (coś takiego: http://images.sklepy24.pl/89113202/57751/medium/zlodziejka-3-gniazda-2-plaskie-i-1-okragle-r-21.jpg). My musieliśmy tylko „przyciąć” wejście na płaskie wtyczki, żeby było bardziej uniwersalne 😉
olo
29 maj 2015haha, Polak potrafi! a zlodziejka znajduje sie na liscie 😀
Pchła
29 maj 2015Hehe, odcięliśmy nadmiar plastiku scyzorykiem w Kambodży 😛 Działa do dziś 😉